Osiemnastego
maja 2019 r. w Poznaniu odbyła się trzecia edycja
Ogólnopolskich Mistrzostw Slamu Poetyckiego. Finałowe starcie tradycyjnie miało
miejsce na słynnym Zamku Królewskim podczas trwania festiwalu ,,Poznań Poetów”.
Mimo nieobecności m.in. Białej Damy, Złotej Kaczki oraz Smoka Wawelskiego i
innych legendarnych postaci zwykle zamieszkujących zabytkowe obiekty, Dom
Kultury pękał w szwach od utalentowanych turystów-artystów oraz zaangażowanej
publiczności wyczekującej tego momentu
przez niemal całą wiosnę.
Właściwe rozgrywki poprzedzały „Eliminacje Ostatniej Szansy”, które umożliwiły dodatkowej dwójce performerów udział w finale. W przerwie pomiędzy poszczególnymi slamami zorganizowano wręczenie nagród w konkursie im. K. Janickiego na książkę poetycką. Całej inicjatywie towarzyszyła swobodna atmosfera, pogoda dopisywała jak nigdy, a przybyli goście integrowali się na kolorowych leżakach, nurzając się w aurze wszechobecnej sztuki.
Pod kątem
organizacyjnym impreza przebiegła nad wyraz sprawnie i nie narażała odbiorców
na większe obsuwy i monotonne czekanie (15-30 minut to standardowe widełki
czasowe, niepsujące ogólnego harmonogramu). Prowadzący event – Maciej
Mikulewicz – podszedł do tematu raczej na luzie, nie wprowadzając zbędnego
patetyzmu rodem z poważnych apeli kulturalnych, dzięki czemu publiczność czuła
się w pełni zrelaksowana i chętna do wyrażania różnorodnych opinii oraz
głośnego okazywania uznania wyróżnionym kandydatom. Nie obyło się bez
entuzjastycznych krzyków, gwizdów, owacji na stojąco i szczerych gratulacji.
Dodatkowo skrupulatnie dopilnowano generalnego porządku i nie narażono nikogo
na nieprzyjemności lub ryzykowne sytuacje.
Finałowy
slam poznański był idealnym zwieńczeniem miesięcznych potyczek lokalnych. Najlepsi
z najlepszych z niemal każdego większego miasta w Polsce stanęli widowiskowo w
szrankach na scenie i zaprezentowali najnowsze owoce swoich inspiracji przed
liczącą ponad sto osób publiką. Jedni postawili na otwarty performance z
akcentem nucenia murmurando, śpiewania, żywej gestykulacji i pełnego wigoru
przemieszczania się po scenie. Drudzy oczarowali widzów tradycyjnym odczytem,
pełnym emocji, nieoczywistych zwrotów i metafor, często wieńczonych zaskakującą
puentą. Jeszcze inni zaś zgrabnie
balansowali między jednym a drugim stylem. Co więcej, niektórzy poeci zamiast
pod własnym nazwiskiem wczuli się w rolę
kreowanej przez siebie postaci i
konsekwentnie, aż do samego końca walczyli o uwagę i aprobatę ze strony
publiczności.
Byli i tacy artyści,
którzy bohatersko zrezygnowali ze
ściągawek i prezentowali większość swoich utworów bazując na własnej pamięci
(plus odrobinie szaleństwa). Nie każdy jednak mógł sobie pozwolić na
improwizacyjne flow, w związku z czym zauważalna większość tekstów mimo
wszystko czytana była z kartki, telefonu, tabliczki czy innych pomocy,
stanowiących zarazem jedyne „legalne” rekwizyty! Nie zmienia to faktu, że każdy
z występujących zaprezentował absolutnie coś innego i był na swój sposób
unikatowy, uchylając publiczności rąbka tajemnicy swojej poezji.
Kto występował
pierwszy a kto drugi? Niekiedy podejmowano decyzję z marszu, innym
razem wyznaczano (zazwyczaj)
pierwszego czytającego poprzez wyliczankę, kamień-papier-nożyce lub skuteczne
negocjacje. W tym wszystkim nie można oczywiście zapomnieć o energicznym
perkusiście, który umilał inicjatywę poprzez wirtuozerskie wstawki muzyczne,
bębniąc w przerwach na liczenie głosów oraz przejściach do kolejnych etapów
konkursu, co nadało wydarzeniu zdecydowanie bardziej dynamiczny charakter.
Mimo ogromu
niezapomnianych wrażeń i niezliczonych dylematów: „Na kogo głosować? Przecież oboje są świetni!” - półfinał skradli: Smutny Tuńczyk, Poem Wam, Adela oraz Magda. Po błyskotliwych zmaganiach na scenie do finału weszły:
Adela - reprezentantka Wrocławia z długimi kolczykami, majestatycznie
błyszczącymi w świetle reflektorów, oraz
Magda - reprezentantka Krakowa z ponadczasową klasyką - urokliwymi blond
warkoczami.
W ostatecznym starciu
różnicą kilkunastu głosów zwyciężyła Magdalena
Tyszecka. Godzinne starcia sceniczne i spektakularne zwycięstwo najlepsza
slamerka 2019 roku skwitowała wartkim: „Dziena!”-
zamykając tym samym tegoroczne wydarzenie. Po fali podziękowań, wywiadów, zdjęć
i ożywionych rozmów publiczność powoli zaczęła się rozchodzić - zachowując w
sercu i w pamięci całokształt towarzyszących zabawie wrażeń. Następnie wszyscy
goście skierowali się w stronę Teatru Wielkiego na artystyczną wieczorną
integrację…
Wydarzenie bez dwóch
zdań dostarczyło wszystkim przyjezdnym niezapomnianych wrażeń literackich.
Ponadto umożliwiło laikom konkursów poetyckich zaobserwowanie pewnych zjawisk
podczas poszczególnych występów oraz wyciągnięcie subiektywnych wniosków – co
jest ciekawym zabiegiem, co się nie sprawdza, czego nie może zabraknąć, a czego
definitywnie należy unikać! Mistrzostwa cieszą się ogromną popularnością w
środowisku artystów z całej Polski – choć to dopiero trzecia edycja i ciężko
stawiać konkretne prognozy, inicjatywa zapowiada
się na długoterminową i z roku na rok stawia poprzeczkę wyżej i wyżej… Myślę,
że jest to niewątpliwie pozytywne zjawisko, poetycka gimnastyka jeszcze żadnemu
aspirującemu artyście nie wyszła na złe, a wprowadzanie pierwiastka aktorstwa
uczyni literaturę jedynie bardziej żywiołową i dostępną dla szerszego grona
odbiorców.
Komentarze
Prześlij komentarz
Co o tym sądzisz ? :)